Następny gość seminarium
Profesor dr hab. Marian Filar z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu kontynuował wątki prawne w rozważaniach o karze w referacie
„Kara kryminalna w służbie utopii czy w służbie władzy”. Na początku wystąpienia Profesor M. Filar stwierdził, że jest zaszczycony, że może wziąć udział w przedsięwzięciu naukowym na Uniwersytecie Warszawskim, i pragnąłby w przyszłości również uczestniczyć w podobnych wydarzeniach.
Rozpoczynając wypowiedź, zauważył, że w życiu społecznym jest wiele żywych pozostałości po autorytarnej przeszłości realnego socjalizmu, i że są one najsilniejsze w sferze świadomości, a obejmują także świadomość prawno-karną. Dawne, „wypróbowane” metody sprawowania władzy instrumentami prawno-karnymi są nie tylko przejmowane współcześnie, ale są akceptowane. Prawo karne jest traktowane jak wygodny instrument zarówno przez „kapłanów” wszelkiej maści utopii jak i przez „włodarzy”, którzy się nim posługują dla sprawowania już nie utopijnej, lecz prawdziwej władzy. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że za pośrednictwem prawa karnego dokonuje się względnie prosto dychotomicznej stratyfikacji społeczeństwa na populację „dobrych” i „złych”. Po drugie, dysponowanie karą kryminalną nie tylko
in abstracto, lecz również
in concreto, pozwala decydować jednym ludziom o rozmiarach i charakterze dolegliwości zadawanej innym. Sprawiedliwość personalna, bez której nie ma kary kryminalnej, jest jedynie technologicznym środkiem, za pośrednictwem którego zmierza się do osiągnięcia pożądanego, choć nie zawsze jasno zdeklarowanego celu. Czasem środek do osiągnięcia celu może być równocześnie celem samym w sobie. Celem kary kryminalnej nie jest jedynie retrybucja, lecz także pewna koercja. Być może, w związku z powołaniem naszej jednostki naukowej, Europejskiego Ośrodka Studiów Penologicznych, to się zmieni, ale na razie tak właśnie jest. W dotychczasowej praktyce kara inspirowana retrybucją jako sprawiedliwa odpłata w rozumieniu kantowskim, będąca nakazem rozumu, zmierza zawsze nie do afirmowania logicznej abstrakcji, tylko do tego, żeby osiągnąć konkretny praktyczny cel. Czy jest nim powstrzymanie indywidualneczy powstrzymanie generalne
, to jest właściwie kwestia wtórna i w tym kontekście nie najważniejsza. Najważniejsze jest to, że kara kryminalna jest zawsze na czyjejś służbie. I niestety, wszystko zdaje się przemawiać za tym, że jej włodarzem nie jest kantowsko heglowski imperatyw kategoryczny czystego rozumu. Ten faktyczny cel z rozumem nie ma na ogół wiele wspólnego, zaś z czystością jeszcze mniej. Wyraził to wprost w trakcie wprowadzania naukowego socjalizmu do realiów praktyki społecznej Włodzimierz Iljicz Lenin stwierdzając, że „dyktatura bazuje wprost na sile i nie niepokoi się prawem” oraz „bierzemy władzę sami, ale objąwszy władzę będziemy rozprawiać się żelazną ręką z wrogami rewolucji i sabotażystami”, a także „dyktatura ta jest niezbędna nie w interesie wolności, lecz w interesie zdruzgotania wrogów”. Feliks Dzierżyński, robiąc porządek z „rozwydrzoną rewolucją”, również nie pozostawiał złudzeń, gdy mówił „nie myślcie, że szukam formy rewolucyjnej praworządności. Praworządność jest dzisiaj zbędna, dziś toczy się walka wręcz: kto kogo?”. Bolszewicka utopia i jej brunatna siostra skończyła się morzem krwi, hekatombą ludzkich cierpień, czyli tak jak kończą wszelkie utopie, których realizację przechwytują w swoje ręce fanatycy, szaleńcy czy zwykli zbrodniarze.
To radzieckie prawo – nieprawo karne, miało jeszcze jedną, wartą przypomnienia cechę. Traktowano je jako propagandowy system dyrektyw postępowania artykułowanych przez liderów wobec wykonawców na dole struktury władzy. Było też swoistym instrumentem edukacji społecznej zmierzającej do tego, by określone reguły postępowania „weszły im w nawyk” lub nawet jak chciał Stalin „stały się jak nałóg”. Ten wzór wydawania dyrektyw postępowania w postaci komend, w których unikano prawniczego języka a odwoływano się do ludowych prawd i oczekiwań, jest charakterystyczny dla systemów autorytarnych. Maksymalnie proste komendy miały łatwo trafiać do masowego adresata i uwodząc go swoją prostotą przekonywać o swojej słuszności, a w konsekwencji doprowadzać do zbiorowej afirmacji władzy. Wydający komendę musi pamiętać, że komenda musi być prosta, żeby lud ją zrozumiał, a jeżeli powstają jakieś wątpliwości, to monopol na ich tłumaczenie musi mieć ten, kto je wydał. Interpretacja rozkazu należy do wydającego, a nie do tego, który rozkazy wykonuje. Twórcy tych komend zawierają w nich oceny zjawisk, których dotyczą, a wydający je w razie potrzeby je dookreśla. Nikt poza nimi nie ma prawa tego robić. Tak, jak było to w przypadku upomnianego Trybunału Konstytucyjnego, o którym mówił Profesor Michał Pietrzak, że ośmielił się nie brać pewnych stwierdzeń polityków dotyczących ustawy lustracyjnej za właściwą interpretację.
Pytanie, komu służy prawo karne ze swoją sztandarową instytucją karą kryminalną? Idei czy władzy? Idea należy do sfery intelektu, władza do sfery bytu. Władza bez idei jest, frywolnie rzecz ujmując, „goła jak święty turecki”. Nie jest w stanie nikomu niczym zaimponować, a już tym bardziej nikogo uwieść. Natomiast idea bez władzy jest pusta. Jest jedynie odzieniem, które wisi na jakimś haku w magazynie odzieżowym i z utęsknieniem czeka na swego nabywcę z krwi i kości. A nabywca z krwi i kości szuka takiej szafy z odzieniem, w którym mu najbardziej do twarzy, z szansą na uwiedzenie tych, których uwieść chce.
Kara kryminalna jako kluczowy składnik ogólniejszej, intelektualnej wizji modelu prawa karnego bez wątpienia należy do świata idei, choć przyobleka się w nią władza będąca składnikiem bytu. Tak właśnie rozumiana kara służy określonej władzy, która się w ideologię przyodziewa. Egzemplifikują to zjawisko wyniki eksperymentu transformacyjnego przeprowadzonego na ogromną skalę w naszym społeczeństwie po 1989roku. Zwłaszcza ostatni okres jest ciekawą fazą tego eksperymentu. Władza przyobleczona w utopijną ideę postępuje analogicznie do tej, która pojawiła się w innych autorytarnych okolicznościach. Przede wszystkim narzuca ogromną dynamikę legislacyjną, która lekceważy takie wartości jak stabilność i świadomość prawa. Wiosną 1921 roku Lenin w przemówieniu do komisarzy ludowych mówił: ”nasze kodeksy nie mają pretensji by być wiecznymi”. Ale nie tylko radzieckie kreacje ustawodawcze bywały niestabilne. Nowy polski kodeks karny, który wszedł w życie 1 września 1998 roku był do chwili obecnej nowelizowany – często istotnie – 16. razy. Dokonywały się trzy zmiany rocznie. Argumentem na rzecz istotnego zaostrzania jak twierdzono, liberalnego kodeksu karnego, był rzekomy, dynamiczny wzrost przestępstw. Projekt zmian zawierał już nie 16, a 400. zmian, co było już
de facto pełną rekodyfikacją systemu prawa karnego. Te nowelizacje sprowadzają się do trzech zasadniczych elementów:
-
dynamicznej kryminalizacji czyli stylizowania jako przestępstw czynów, które dawniej przestępstwami nie były;
-
penalizacji czyli podwyższania sankcji za przestępstwa już spenalizowane;
-
rekonstrukcji przepisów części ogólnej prawa karnego, które w konsekwencji powodowały wzrost represyjności.
Nowy projekt kodeksu karnego podnosił represyjność i poszerzał formę kryminalizacji sprowadzając sędziego nieomal do rangi ust ustawy. Na szczęście wniosek dotyczący zmian został odrzucony.
Powstawaniu tego projektu towarzyszyła spektakularna ideologizacja prawa, i odwoływanie się do moralności. Hasło zaostrzania odpowiedzialności karnej opierało się na założeniu o dynamicznym wzroście przestępczości i na założeniu, że przestępczość łagodnieje pod wpływem kar. Jedno i drugie było nieprawdziwe, co pokazują analizy danych statystycznych prowadzone także na Uniwersytecie Warszawskim, na przykład przez Profesora Teodora Szymanowskiego.
Mimo opinii autorytetów naukowych, kreatorzy prawa karnego podejmują ciągle nowe inicjatywy, mające przed opinią publiczną dowieść aktywności władzy w zwalczaniu patologii nękających obywatela. O pozorności wielu z takich działań świadczy brak konsekwencji we wprowadzaniu nowych regulacji i zaniedbywanie przygotowań do zinstytucjonalizowania pewnej działalności penitencjarnej, profilaktycznej czy resocjalizacyjnej. Przykładem może być surowa legislacja antypedofilska z postdeliktualnym środkiem w postaci umieszczenia sprawcy w zamkniętym zakładzie, która została wprowadzona bez wskazania konkretnego zakładu, w którym ma się ustawowy program realizować oraz personelu, który ma proces rehabilitacji seksualnej nadzorować.
Kara kryminalna jako główny, fundamentalny komponent filozofii i modelu operacyjnego prawa karnego państwa ideologicznego o skłonności autorytarnej zawsze pozostawała na usługach władzy. Była prostym narzędziem technicznym do realizacji ideologicznego, a nie aksjologicznego celu. Służyła pomocą w przemożnym dążeniu do zdobycia i ugruntowania władzy politycznej.